piątek, 4 maja 2012

Game 3, gdzie kibice Celtics pokażą różnice między 'kibicować', a kibicować

Doszliśmy do game 3, plan minimum wykonany, wygrać na wyjeździe ? check. Wygrać bez Rondo ? check. Mamy zatem powrót do domu, powrót do ogródka i wszyscy oczekujemy wielkiego meczu przede wszystkim od Rajona, ale hola hola, to jest ten legendarny 'trap game' dla C's. Wiele razy w tym sezonie Boston udowadniali, że najlepiej idzie im wtedy, kiedy nikt nie spodziewa się po nich zwycięstwa, kiedy muszą walczyć zawzięcie, odrabiać wielkie straty (Orlando), wygrywać z założenia przegrany mecz (Miami). Dzisiejszy game może okazać się zatem pułapką, podbudowani Celtics znów mogą uznać, że 'rozgrywkę wygrają za nich koszulki' cytując Doca Riversa. Ale jeśli rozgonimy owe czarne chmury z nad głowy możemy spodziewać się naprawdę wielkiego meczu, powrotu Rondo, powrotu do formy Bassa [jego jumpera są ściśle uzależnione od obecności Rajona, Bass w meczach z Hawks: 4/7( 4 asysty Rondo), 10/17(Rondo asystuje przy 6ściu z nich), 3/7 (Rondo asystuje przy 2 rzutach)]. Możemy się też spodziewać trochę więcej produkcji w ofensywie od Pietrusa, który pomimo świetnej obrony w game 2, zawodzi przy rzutach. W meczu nr. 2 widzieliśmy tylko 8 minut od Stiemsmy, Doc postanowił zagrać small-ball, co ostatecznie przyniosło efekty. Jak będzie dziś ? Nie wiemy. Powrót Raya ? Probable, jak zwykle. Jest jednak pozytyw, Allen czuje się lepiej, ostatnio przeszedł nawet cały trening, mimo to jego status nadal określany jest jako game time decision. Wszyscy liczymy na widowisko i obyśmy wszyscy się go dzisiaj doczekali.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz